paź 25 2025

List do A.


Komentarze: 0

                Najdroższa Córeczko,

od kilku miesięcy zbieram się do tego, aby napisać do Ciebie ten list. Być może kiedyś na niego trafisz. Na pewno. Sam pokażę Tobie to miejsce, podzielę się nim z Tobą, natomiast musisz trochę podrosnąć. Będziesz starsza, to zrozumiesz Tatę. Ni-czego nigdy przed Tobą nie ukryję. Nie wszystko Ci opowiem od razu, ale wszystko w swoim, odpowiednim czasie.
Po tym wstępie, Antosiu przejdę do właściwej myśli, która mi przyświeca. Nie ma-my siebie na co dzień od początku sierpnia i pewnie to się nie zmieni. Przynajmniej nieprędko. Chciałbym jednak uświadomić Ci Córeczko, jak ważna dla mnie jesteś, co sprawiły Twoje narodziny i ile dla mnie znaczysz.
Na początku, zacznę od początku grudnia 2023 i pewnego czwartkowego, mocno śnieżnego i przede wszystkim szalenie zimnego poprzez silny wiatr wieczoru. Wró-ciłem do domu, gdzie najpierw byłem w pracy, później w drugiej, a na sam koniec pojechałem na korepetycje do Gdyni. Tak wyglądały moje czwartki. Wróciłem do domu i dostałem od Twojej Mamy kopertę. W pierwszej chwili pomyślałem, że tym razem to ja zostanę zaproszony do teatru, kina, może opery. W kopercie była kolej-na, a w niej kawałek plastiku z dwiema kreskami. Pamiętam, że zapytałem Twojej Mamy, czy ma koronawirusa. Wiem, pewnie się z tego śmiejesz czytając o mojej niefrasobliwości. Mnie samego to bawi, ilekroć wracam do tych chwil.
Naturalnie, nie był to test na obecność koronawirusa, a test ciążowy i moment, kie-dy dowiedziałem się, że zostanę Tatą.
Wiesz Córeczko, zawsze sobie wyobrażałem, że będę zaskoczony, przerażony, że zapytam, o pewność. W tamtym momencie pamiętam, że się rozpłakałem, poczu-łem wewnątrz siebie niewyobrażalne ciepło, radość. Zupełnie jakbym uniósł się 100 metrów nad Ziemią z tej radości. Jakbym zawisł w powietrzu, czy też w toni wodnej i obserwował świat patrząc z góry i zrobiło mi się żal tego świata, bo spłynęła na mnie łaska szczęścia, której w tamtym momencie nikt nie miał prawa odczuwać. Byłem (i mówię to z pełną odpowiedzialnością za słowa) najszczęśliwszym czło-wiekiem w całej Drodze Mlecznej.
Chwilę wcześniej straciłem pamięć, miałem ogromne problemy ze zdrowiem, zo-stałem porzucony jak pies w lesie, którego jakich gnojek przywiązał
do drzewa. Minęło od tego momentu 10 miesięcy i spotkał mnie najwspanialszy dzień w moim dotychczasowym życiu. Życie obróciło się o 180 stopni i to zdecy-dowanie w najlepszym możliwym kierunku.
Później były wyjazdy do jednych i drugich dziadków. Chcieliśmy z Mamą powie-dzieć im o tym, że zostaną po raz pierwszy i drugi dziadkami (zależy którzy dziad-kowie). Chcieliśmy podzielić się z nimi swoją radością.
Przeskoczmy teraz do lutego 2024. Ważne badania. Pierwsze tak ważne badania, związane z Twoim zdrowiem Antosiu. I nagle pojawia się niepewność. Według ba-dań, istniało prawdopodobieństwo (niewielkie), że nie urodzisz się żywa. Wątpli-wości miał rozwiać pewien test genetyczny, który od razu odpowiedział na pytanie, czy będziesz chłopcem, czy właśnie Tosią.
Pamiętam, były to ferie zimowe, ja miałem ogrom pracy na Uniwersytecie, do tego zepsuło się AGD w domu. Mama pojechała do dziadków, ja musiałem zostać. Cóż, z jednej strony ogrom pracy, z drugiej zaś miała przyjść pralka i piekarnik, zatem trzeba było zostać w domu. W międzyczasie miały przyjść wyniki testu.
Pamiętam, że bardzo cieszyłem się (naprawdę wyjątkowo), że nie było obok Twojej Mamy. Codziennie dzwoniąc do Niej, pytając jak się czuje, ot rozmawiając, pocie-szałem, odciągałem Jej uwagę od myśli, że coś może pójść nie tak. Ale w mojej głowie grały wszystkie scenariusze. Również te negatywne. Pamiętam, że przez ca-ły tydzień miałem tak zaciśnięty z nerwów żołądek, że jedyne co byłem w stanie w siebie wmusić, żeby nie zwymiotować, to słodka herbata i kawa. Jak pewnie zdąży-łaś zauważyć – nie używam cukru. 😉
Przyszedł piątek, czas wyników. Wynik pozytywny – jesteś w pełni zdrowa, no i przy okazji dowiedzieliśmy się, że będzie z nami za kilka miesięcy dziewczynka. Decyzją i uporem Twojej Mamy zostałaś Tosią. Teraz nie wyobrażam sobie, żebyś inaczej miała na imię, bo jesteś moją Antosią. Mam nadzieję, że lubisz swoje imię.
Przejdźmy do lipca. Zróbmy mocny przeskok.
Przyszedł 21.07.2024 r. Była to niedziela, dzień w którym zabrałem w ramach roz-rywki Twoją Mamę do Filharmonii na Chopina. Tak, wciąż, rok po roku staram się chodzić na cykl „Chopin nad wodami Motławy” i robię to od 2018 roku.
Po Filharmonii udaliśmy się na szybkie dokończenie naszej randki. Dla równowagi – postawiliśmy na McDonald’s. :-D
Po powrocie, około godziny 1:30, Twoja Mama obudziła mnie z wieścią, że Tosia postanowiła wyjść. Pojechaliśmy do szpitala. Zapakowanie się, kontrola częstotli-wości skurczów Twojej Mamy, zjedzenie czegoś. Poród jednak trwa sporo czasu. Zapakowanie rzeczy do samochodu – kilka dni spędzicie w szpitalu. Na izbie przy-jęć byliśmy około 3:00, a po 9:00 (jakieś 20 minut przed 10:00) pojawiłaś się na świecie. Udało się, jesteś z nami. Cała, zdrowa, śliczna!
Około godziny 14:00 (może ciut później) wylądowałem w domu. Trzeba było na-karmić Waszego kota. Sam musiałem cokolwiek zjeść. Poziom adrenaliny był taki, że przez kolejne dwie noce nie zmrużyłem oka. Dodatkowo, musiałem wskoczyć do pracy, wziąć urlop, aby spędzić więcej czasu z Tobą i Twoją Mamą, odciążyć Twoją Mamę.
W każdym razie, Twoje pojawienie się na świecie uświadomiło mi pewną oczywi-stość. Ale dopiero w tamtym momencie uderzyło mnie to, niczym potężny plaskacz w twarz. Nie jestem niezniszczalny i nieśmiertelny. Co, jeśli jadąc samochodem będę mieć wypadek, tym razem mi się nie uda i nie wrócę z terenu? Co wtedy?
Z jednej strony zostaniesz pozbawiona taty. Domyślam się, że będzie to dla Ciebie trudne. Z drugiej zaś, mogą pojawić się ograniczenia związane z Twoją przyszło-ścią. Obiecałem sobie, że nie tylko nie zabraknie Tobie tego, że będę Cię kochał, będę zawsze dla Ciebie, do Twojej dyspozycji, w każdej Twojej potrzebie. Obieca-łem sobie również, że nigdy nie zabraknie Tobie niczego również w strefie mate-rialnej. Obozy, dodatkowe zajęcia, wakacje. Chcę pokazać Ci świat. Góry, morze, architektura, muzyka, teatr, balet. Co jeśli mnie zabraknie i nie tylko nie pokażę Ci tego świata, ale dodatkowo nie będziecie mieć wystarczająco dużo pieniędzy do te-go?
Co jeśli zechcesz studiować za granicą?
Twoje pojawienie się na świecie sprawiło, że momentalnie, po cichu zacząłem dzia-łać. Złoto, polisa na życie…
Mam wrażenie, że zawsze byłem człowiekiem odpowiedzialnym, rozważnym, doj-rzałym. Myliłem się. W dniu Twoich narodzin, zatem 22.07.2024, mając 31 lat – dorosłem w pełni. Jestem Tobie za to wdzięczny.
Pamiętaj córeczko, że naprawdę bardzo Cię kocham, jesteś wszystkim co mi pozo-stało w życiu. Poza Tobą, nie mam już niczego, ale czy tak naprawdę potrzebuję jeszcze czegokolwiek? I tak i nie, natomiast rozwinę tę myśl następnym razem, gdzie opowiem Ci co znaczy dla mężczyzny bycie tatą. Akurat tego nigdy nie do-świadczysz, natomiast dlatego, że nie mamy siebie na co dzień, chciałbym, abyś wiedziała jak wiele dla mnie znaczysz.
Dochodzi 1:00, stąd pozwól Myszko, że zakończę list i pójdę spać. Tym bardziej, że świeżo uszkodzony mięsień w nodze zwyczajnie mnie tak boli, że mam załzawione oczy, a równocześnie z samego bólu i zmęczenia nim spowodowanego oczy same chcą się zamknąć.
Nigdy nie zapominaj proszę, że Cię kocham. Bez względu na to, czy udało mi się sprawić, że mamy więcej czasu dla siebie, czy tę walkę przegrałem. Mogę za to obiecać Ci, że w tej sprawie nigdy się nie poddam i nie spocznę, dopóty, dopóki nie będziesz mogła (i ja również) swobodnie spędzać z Tobą czas. Bez proszenia kogo-kolwiek o pozwolenie i Ty również!
Całuję Cię w sam czubek Twojego ślicznego noska Myszko!
Tata

 

 

 

kubelwody   
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz